Program MBA jest drogi i nie opłaca się w brać na niego kredytu. Tym bardziej, że nie ma co liczyć, iż uczelnia pomoże załatwić tańszy. Jeśli więc chcesz uzyskać tytuł MBA, zacznij oszczędzać albo poproś o pomoc finansową pracodawcę.
- Nie współpracujemy z żadnym bankiem. Oczywiście, jeśli studenci potrzebują jakichś dokumentów potrzebnych do uzyskania kredytu, to im pomagamy - mówi Aneta Zelek, dyrektor programu MBA w Zachodniopomorskiej Szkole Biznesu. - Nasi studenci korzystają raczej z współfinansowania lub finansowania studiów przez pracodawcę. Kredytów im nie polecamy ze względu na wysokie oprocentowanie. Podobnie mówią pracownicy Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, Akademii Ekonomicznej w Katowicach, Wielkopolskiej Szkoły Biznesu, Szkoły Głównej Handlowej, Centrum Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego, Uniwersytetu Szczecińskiego, AE we Wrocławiu
Współpracę z bankiem chciała nawiązać Szkoła Biznesu Politechniki Warszawskiej. - Kiedy jednak pokazały się na rynku kredyty studenckie, nie było już takiej potrzeby. Nasi słuchacze, którzy są zarejestrowania jako studenci, mogą z nich skorzystać - wyjaśnia Alina Kręcisz z PW.
Preferencyjnych kredytów nie załatwiła swoim słuchaczom także Lubelska Szkoła Biznesu. Postarała się jednak, by nie płacili prowizji od wpłat za studnia - mogą to robić opłacając naukę na rachunek szkoły w Banku Ochrony Środowiska. Ośmiu studentów kursu MBA dla kadry medycznej w warszawskiej Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Koźmińskiego dostało stypendium z Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. Stypendium pokrywa koszty nauki za jeden semestr. Szkoła nie wie jednak, czy można liczyć na dalszą pomoc Fundacji, czy było to działanie jednorazowe. Sama szkoła nie pomaga studentom finansować programu MBA.
W lepszej sytuacji są studenci zagranicznych uczelni, które w większości współpracują z jakimś bankiem. London Business School ma np. podpisaną umowę z bankiem HSBC. Dzięki temu z kredytów na studia mogą korzystać studenci z całego świata. Potrzebne są dwa dokumenty: potwierdzenie przyjęcia do London Business School potwierdzenie stałego pobytu w Wielkiej Brytanii. Kredyt - do wysokości dwóch trzecich wynagrodzenia z poprzedniego roku lub do 10 tys. funtów na każdy rok kursu - musi być przeznaczony na opłatę za studia i koszty z nimi związane oraz na koszty utrzymania. Spłatę trzeba rozpocząć pół roku po ukończeniu studiów. Nie ma jednak kary - jak w polskich bankach - za wcześniejszą spłatę. Kredytobiorca nie potrzebuje też żadnych gwarancji i nie wnosi opłat administracyjnych.
W USA niektóre szkoły oferują studentom, także zagranicznym, kredyty do wysokości kosztów czesnego i utrzymania. Wypełnienie wniosku trwa minutę i, co ważne dla studentów z Polski, nie jest wymagane poręczenie. Kredyt jest oprocentowany na poziomie prime rate, czyli stopy oprocentowania bezpiecznych kredytów udzielanych w USA klientom wiarygodnym. Przy tym poziomie oprocentowania miesięczna rata spłaty 80 tys. dolarów kredytu udzielonego standardowo na piętnaście lat (zaczyna się pół roku po ukończeniu studiów) wyniesie ok. 900 dolarów.
Źródło: Rzeczpospolita